Książki mają to do siebie, że bardzo łatwo się je kupuje i bardzo trudno je wyrzucić. No bo przecież szkoda , no i może kiedyś do czegoś się przydadzą... Pod tymi różnymi wymówkami kryje się jedna rzecz: kochamy książki! Te naprawdę stare chowają w sobie wspomnienia naszego dzieciństwa, a niektóre nawet nie naszego. Książki, które dostaliśmy po rodzicach, dziadkach... I potem zdarzają się takie niesamowite chwile, kiedy nagle na półce znajduje się starą zapomnianą książkę, a w niej taki właśnie strony, jak te, które widzicie poniżej. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że taka książka wpada nam w ręce tuż przed Dniem Babci i Dziadka i przynosi na myśl różne refleksje...
Skany pochodzą z książki "Piosenki, które śpiewali nasi dziadkowie" autorstwa K. Zachwatowicz - Jasieńskiej |
No i teraz tak sobie myślę, jak to będzie, gdy już będę babcią i pewnego dnia przyjdzie do mnie mój wnuczek, albo wnuczka i powie:
- Czy za twoich dziecinnych lat babciu naprawdę były dzieci, które nie miały internetu, używano telefonów komórkowych, które miały klawisze i takich dziwnie grubych monitorów do komputerów? Czy to prawda, że dzieci spędzały po szkole czas na podwórku, a nie przed telewizorem, i że bawiły się w chowanego i ciuciubabkę i wyliczanki? I grały w gumę i kapsle i skakały na skakance?
A ja będę mogła tylko powiedzieć:
- To prawda, tak było za moich dziecinnych lat. Jestem już taka stara.
A Wy jak myślicie? Czy pamiętacie ze swojego dzieciństwa rzeczy, których Wasze wnuczęta kiedyś nie będą już znały?
Listy pisało się piórem, długopisem, na papeterii... Dziś już niewiele osób korzysta z tej formy kontaktu, a za kilka ładnych lat, nie wiadomo czy ktokolwiek będzie pisał listy na papierze :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, a szkoda, bo listy na papierze są zupełnie czymś innym niż mail, albo sms. Pamiętam jak byłam w podstawówce i uczyliśmy się pisać, to wszyscy mieli pióra. Oczywiście już te takie plastikowe na naboje, ale i tak to pomagało w nauce kaligrafii.
OdpowiedzUsuń