Spór o Walentynki jest wieczny. Odradza się co roku w okolicach 14 lutego i zawsze dotyczy tego samego. Dlaczego czcimy amerykańskie święto, skoro mamy swoje słowiańskie zwyczaje, swoje tradycje i swoją kulturę. Dlaczego musimy przejmować wszystko co wymyślą za oceanem. Te same argumenty pojawiają się co roku, a czasem nawet dwa razy do roku, bo jeszcze przecież jest Halloween... I co roku dyskusja nie przynosi żadnego efektu. Walentynki jak były, tak są i nadal są komercyjne i jeśli to możliwe, za każdym razem bardziej komercyjne i banalne. Cóż, może po prostu taki ich urok?
Walentynki - amerykańskie?
To ciekawe, ale wygląda na to, że Walentynki wcale nie są amerykańskim świętem. Historycznie wywodzą się jeszcze ze starożytnego Rzymu i kultu płodności. Do Polski trafiły w latach 90. i to też nie ze Stanów Zjednoczonych, a raczej z Francji i Wielkiej Brytanii. No i jak wiadomo są obchodzone na cześć św. Walentego, czyli wywodzą się również z tradycji chrześcijańskiej, a więc bardziej europejskiej, niż amerykańskiej.
Walentynki - już polskie?
Zwolennicy słowiańskiej tradycji uważają, że kult Walentynek jest zamachem na naszą polską Noc Kupały, która od wieków była świętem miłości, płodności i urodzaju. Tylko, że tamto święto miało zupełnie inny wydźwięk. Puszczano wianki, palono ogniska, bawiono się i tańczono do rana. Nie wręczano walentynek, nie wyznawano uczuć, nie ofiarowywano prezentów. Walentynki mają zupełnie inny charakter i inny cel. Dlatego tak dobrze przyjęły się w polskiej kulturze.
Spór o to, czy Walentynki są już polskie, czy nadal nie jest już trochę bezcelowy. Święto, które od ponad dwudziestu lat funkcjonuje w naszej kulturze wchłonęło w nią na tyle, że nawet jeśli kiedyś nie było nasze, to teraz już jest. Nabrało polskiego kolorytu, obrzędowości i powoli stało się tradycją. I nic z tym nie zrobimy. Ewentualnie możemy go nie obchodzić, jeśli nam się nie podoba.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz